środa, 18 lipca 2018

Oblubienica morza




Oblubienica morza




Tytuł: Oblubienica morza.
Autorzy: Michelle  Cohen Corasanti, Jamal Kanj.
Seria: nie.
Długość: 413 stron.
Moja ocena: 8/10.


Śmierć rozdziela wszystkich




Opis fabuły


Oblubienica morza to historia o miłości, która nigdy nie umiera. Książka podzielona jest na osiem części, a opowiada tak naprawdę o losach czwórki bohaterów - Sary, Yousefa, Rebeki oraz Ameera. Co ich łączy zdradzać nie będę, bo nawet jak na mnie to byłby za duży spojler. Na drodze do szczęścia obu par stoi ta sama przeszkoda: Sara i Rebeka to Żydówki, zaś Yousef i Ameer są Palestyńczykami. Co będą w stanie zrobić w imię miłości? Czy ich uczucie może pokonać wszystkie przeszkody rzucane przez los? Więcej nie powiem, musicie przeczytać sami!


Nigdy się nie poddawaj


Moja ocena


To ten rodzaj książki, w którym momentalnie się zakochujesz, a dzień po przeczytaniu zupełnie o nim zapominasz. Książka składa się z ośmiu części. Na początku to było u mnie ciężko z ogarnianiem, co się tu do diabła dzieje. Okej, czytamy sobie o losach jednego bohatera, jest super, a tu bum, nagle inny. Co ich łączy? O co tu w ogóle chodzi? Mniej więcej do połowy książki nie byłam w stanie tego określić i bardzo, ale to bardzo mnie to irytowało. Owszem, potem wszystko zostało wytłumaczone, ale niesmak pozostał. Jest jeszcze jedna, poważna wada, o której muszę wspomnieć: prawdopodobnie nigdy już do tej książki nie wrócę. Polecać mam zamiar, bo naprawdę mi się podobała, ale to taki typ książki, który pożera się na raz, a potem to biedne tomiszcze stoi pokryte grubą warstwą kurzu na regale przez najbliższe dziesięć lat. Poza tym nie mam żadnych uwag, a przynajmniej tych negatywnych. Chociaż czy uwaga z zasady nie kojarzy się z czymś negatywnym? Ach, te moje problemy. Możecie mi pomóc rozwiązać ten moralny dylemat w komentarzach. Wracając do recenzji, a konkretnie do tej milszej części tego tekstu, pierwszy pozytywny przymiotnik, którym mogę opisać tę powieść to wciągający. Oblubienicę morza przeczytałam za jednym razem, w mniej niż dobę. Dawno tak nie miałam. Pierwsza strona, pierwsze zdanie i cóż, wpadłam. Patrzę na ten mały numerek na dole i eee, przerzuciłam dopiero dwadzieścia karteczek, a kwadrans później jestem już jakieś drugie tyle do przodu (teraz się zastanawiam ile mogłam przeczytać w kwadrans i jaka ilość nie będzie przesadzona). Nie wiem, co więcej już mogę napisać. Ciężko mi to dziś idzie, więc może wystarczy.


Lepiej kochać i stracić niż nigdy nie doświadczyć tego uczucia


Plusy i minusy


Plusy:
+ wciągająca,
+ powiązania między poszczególnymi częściami książki,
+ dynamiczna akcja,
+ żywi, barwni bohaterowie,
+ język,
+ nieporzucenie wątku Sary i Yousefa (wiem, brzmi dziwnie, ale dziwne nie jest, zaufajcie).

Minusy:
- raczej do niej już nie wrócę,
pokręcony początek.






Chciałabym podziękować wydawnictwu SQN za możliwość zapoznania się z tą pozycją.


Tę recenzję chciałabym zakończyć cytatem:
Napisałem to, żeby podarować bratu nieśmiertelność, aby już zawsze żył na kartach tej książki. 
Tym sposobem nigdy nie będę musiał się z nim pożegnać.

Pozdrawiam,
Posy

2 komentarze:

  1. Słyszałam już o tej książce, nawet czytałam już opis i zastanawiałam się nad nią, także widzę, że warto.

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń