niedziela, 20 września 2015

Zwierciadło Duszy - Rozdział trzeci

Zwierciadło Duszy - Rozdział trzeci

Na początek troszkę informacji: kolejne rozdziały będą pojawiać się co tydzień, w niedziele, ale jeśli będę miała nagły przypływ weny to częściej. Będą ciut krótsze, ale tak jak każdemu, brakuje mi czasu na przyjemności.
Nie przedłużając życzę Wam miłej lektury :)






Życie potrafi być tylko jednym, wielkim pasmem nieszczęść. Zdarzają się takie dni, kiedy nic Ci się nie udaje, bez względu na to jak bardzo się starasz. Mogę stwierdzić, że dla mnie nadszedł dziś taki magiczny dzień. Od ponad dwóch godzin przeglądam pamiętnik mojej mamy w poszukiwaniu jakichś użytecznych informacji. Informacji, która pomoże mi ją odnaleźć, ją i mojego tatę. Czy mi się to uda? Nie mam zielonego pojęcia, ale wiem jedno: jeśli podołam wyzwaniu to nie bez problemów. Prawda jest taka, że w notesie nie ma żadnych wskazówek, albo jeszcze nie wiem o ich istnieniu. Przeczytałam go od deski do deski i nic nie znalazłam. Słowem lipa i to bardzo duża. Taka w rozmiarze XXL. Przyjrzałam mu się raz jeszcze. Zwykły, czarny notes w pseudo skórzanej oprawie. Spróbuję jeszcze coś znaleźć za chwilę. Na razie potrzebuję przerwy i kolejnego kubka herbaty.


*** 


Kuchnia nigdy nie była moim ulubionym miejscem. Może to przez te noże albo przez ten dobijający fakt, że najzwyczajniej w świecie nie umiem gotować. Szczyt moich umiejętności kulinarnych to zrobienie kanapki, ale za to kawę robię pierwszorzędną. W każdym bądź razie usiłowałam znaleźć paczkę herbaty. Przetrzepałam chyba już wszystkie szafki, jak na razie niestety bezskutecznie. Chociaż znalazłam moje kochane buciki. Byłam pewna, że je zgubiłam, a tu proszę, leżą sobie tuż obok makaronu. Co one tam robiły? Sama zadaje sobie to pytanie. Zostały mi jeszcze trzy szafki do sprawdzenia. Otworzyłam pierwszą z nich. Melduję: sytuacja bez zmian. W drugiej też nic. Wreszcie w ostatniej, tej nad zlewem znalazłam cel moich poszukiwań. W ogóle ko zawiesza szafkę w takim miejscu? Cały czas tylko w nią uderzam i... ał! Zupełnie jak teraz.
- Świetnie posunięcie geniuszku - mruknęłam pod nosem masując obolałe miejsce. Nalałam wody do czajnika i włączyłam go - po długich i niezwykle męczących zmaganiach wreszcie zrobiłam tę herbatę. Uwierzcie, to nie było takie proste. Musiałam przecież stoczyć wcześniej zacięty bój z tą przeklętą szafką.


***


Gdy kończyłam po raz kolejny czytać pamiętnik ktoś zadzwonił do drzwi. Wyjrzałam przez okno, ale niczego nie zauważyłam, więc urządziłam sobie wycieczkę na dół. To pewnie któryś z sąsiadów, chce pożyczyć cukier czy coś w tym stylu. Pędem dotarłam do drzwi i otworzyłam je na oścież. Dziwne. Nikogo nie było. Postanowiłam sprawdzić, czy ktoś nie stoi gdzieś obok. Wiem, pewnie powiecie, że nie oglądałam żadnych horrorów, ale taka już jestem, a z tymi filmami macie racje - rzadko oglądam te straszne. Nie zdążyłam dobrze przekroczyć progu, kiedy poczułam coś dziwnego pod stopami. Spojrzałam w dół. Na sosnowych deskach leżała biała koperta z wydrukowanym imieniem na środku. Moim imieniem. Podniosłam ją i otworzyłam. To pewnie tylko głupie żarty jakichś dzieciaków. W środku znajdowała się tylko jedna kartka. Widniały na niej tylko dwa słowa - "Obserwuję Cię".

/Posy

4 komentarze:

  1. No to robi się ciekawie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z każdym rozdziałem będzie coraz ciekawiej, więc zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów :)
      ten porównując do innych wydarzeń to nic ciekawego ;)
      /Posy

      Usuń
  2. "Obserwuję Cię", ahh! Zabrzmiało trochę mrocznie i nieco przerażająco, czekam na dalszy rozwój wypadków i uciekam do kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń