sobota, 10 października 2015

Zwierciadło Duszy - Rozdział 5

Zwierciadło Duszy - Rozdział 5 

Dziś mamy kolejny rozdział, co do jutra - zobaczymy czy dam radę, bo piszę na bieżąco i jak sami wiecie kiepsko u mnie z czasem. A jak już go znajdę, to jestem tak padnięta, że idę spać, ale jest już lepiej, bo wreszcie wzięłam się za czytanie książki pożyczonej od mojej przyjaciółki Zuzi pt. "Krąg", więc możecie się niedługo spodziewać recenzji. Nie przedłużając życzę miłej lektury i czekam na Waszą opinię w komentarzu :)



- Spencer, szybciej! - usłyszałam po raz kolejny ponaglający głos z góry. Dorzuciłam jeszcze do walizki tubkę kremu z filtrem i kolejną parę sandałków na koturnie. Szybko zasunęłam suwak i zestawiłam ją z łóżka. Kurde, jakie to ciężkie. Jakbym miała tak kilkanaście kilo kamieni zamiast ciuchów i butów. 
- Pomóc Ci z tą walizką - krzyknął Michał.
- W sumie to tak - odpowiedziałam i zaśmiałam się głośno. - Spora jest - przechyliłam się przez poręcz i zobaczyłam jak wchodzi po schodach. Nie, to nie mój chłopak, to tylko przyjaciel. Wiem, wiem, to dziwne, ale przyjaźń damsko - męska naprawdę istnieje! Serio. Gdy wreszcie dotarł na górę zobaczyłam zdziwienie na jego twarzy.
- Co ty tu wpakowałaś, dziewczyno? - powiedział zaskoczony. Miał rację. Swoje rzeczy wepchnęłam do dużej malinowo - różowej walizki. Mówiąc dużej mam na myśli taką rozmiaru małego stolika nocnego. Małego. Zdaję sobie sprawę, że troszkę przegięłam, ale jak miałabym poradzić sobie bez moich kochanym bucików? 10 par to minimum. Koniec i kropka. W końcu wspólnymi siłami jakoś to znieśliśmy na dół, albo raczej stoczyliśmy - Michał potknął się na schodach, poleciał w dół, za nim poleciała walizka, a za walizką ja. Skończyło się na tym, że spadaliśmy na łeb na szyję po schodach. Troszkę bolesne doświadczenie, ale na pewno śmieszne. 
- Wstawaj modnisiu - powiedział ze śmiechem i pomógł mi wstać. 
- Chodźcie, jeśli chcemy dojechać przed północą - powiedziała Cece i podekscytowana nadciągającą podróżą pociągnęła mnie w stronę auta. Zamknęłam drzwi na klucz i wrzuciłam go do kieszeni jeansów. Morze, nadchodzę!



Dziękuję za uwagę :)
Wiem, że dość krótko, ale lepiej tak niż wcale.Chciałabym podziękować Kasi za pomoc w "odwieszeniu się". Jesteś genialna.
/Posy 

4 komentarze:

  1. Mhaha :D
    Aż 10 par butów? :D Twoja bohaterka ma niezłego fioła na ich punkcie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. życie nie może być nudne ;)
      Pozdrawiam,
      Posy

      Usuń
    2. Dlatego adoptuję książki i z przyjemnością patrzę, jak moja biblioteczka się rozrasta <3
      Może kiedyś powiem to samo o butach :D

      Usuń
    3. nie da się mieć za dużo książek - może być tylko za mało półek :)
      /Posy

      Usuń