sobota, 28 listopada 2015

Zwierciadło Duszy - Rozdział 7

Zwierciadło Duszy 

Rozdział 7


Po około dziesięciu minutach pałętania się po deptaku znaleźliśmy fajny klub. Od razu było widać, że impreza rozkręciła się już na dobre. Od razu ruszyliśmy na parkiet i tu pojawia się mały problem: nie umiem tańczyć. Zwykle gdy próbuję to robić (z dużym naciskiem na słowo próbuję), wyglądam jak sparaliżowana dżdżownica, ewentualnie konający łoś. Nie chcielibyście tego zobaczyć.
Nie przepadam za imprezami, dlatego po kilku kawałkach ulotniłam się w stronę baru, posiłkując się wymówką, że mam ochotę na drinka. Tak naprawdę to miałam po prostu nadzieję, że znajdę chwilę świętego spokoju i będę mogła po prostu posłuchać dobrej muzyki - DJ naprawdę dawał z siebie wszystko i to z doskonałym efektem. Dziwne - uwielbiam muzykę, ale nie przepadam za tańcem. Tak samo jak uwielbiam gadać, lecz nie czuję się zbyt komfortowo w dużym towarzystwie. Paradoks, jak całe moje życie. Jak teraz na to patrzę, to zazdroszczę sama sobie tych wszystkich "problemów". Obecne zamieniłabym na tamte bez mrugnięcia okiem. 
Moje rozmyślania przerwało to dziwne uczucie. Poczułam ciarki na plecach, a dreszcz przeszył moje ciało. Ktoś mnie obserwował. Obejrzałam się przez ramię i nikogo nie zobaczyłam. Znaczy nikogo podejrzanego, tylko morze tańczących ludzi, ale to tajemnicze wrażenie wciąż narastało. Poczułam, że zaczynam panikować. Potrzebowałam świeżego powietrza i to jak najszybciej. Wstałam i zaczęłam przeciskać się przez tłumy ludzi.
- Przepraszam, przepraszam - krzyczałam co dwa kroki, próbując przedostać się do drzwi. Pewnie dziwnie to wyglądało, ale miałam większe problemy na głowie. Wciąż czułam czyiś wzrok na moich plecach, więc gdy tylko skręciłam za róg schowałam się na kolumnę. Nie byłam sama. Chwilę potem wyłonił się mój prześladowca. Przystojny, ba, nawet bardzo, bardzo, bardzo, wspominałam już, że był bardzo przystojny? Był ode mnie wyższy, mniej więcej o głowę, więc pomimo mojego metra siedemdziesięciu wzrostu czułam się przy nim jak bezbronny krasnoludek. Miał włosy w tym przepięknym odcieniu blondu, lekko spłowiałym od słońca. Nic nie poradzę na to, że mam słabość do blondynów! Do tego te hipnotyzujące piwne oczy. Mogłabym w nie patrzeć godzinami. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Naprawdę, nie musiał przechodzić jeszcze raz. Cóż poradzę na to, że miałam ochotę do niego podejść i po prostu wylizać mu twarz? Na szczęście nie zrobiłam tego - jak na razie pozostały mi tylko marzenia. Wbrew wszelkiemu rozsądkowi powoli wyszłam zza kolumny. Zauważył mnie od razu. Nie było już mowy o ucieczce. Ty idiotko, skarciłam się w myślach. Zapoznajesz się z jakimś kolesiem, który cie śledzi tylko dlatego, że ma ładne włosy? Powinnam sobie powiedzieć, że to głupie, ale nie potrafiłam. Ten blond był za ładny. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć odezwał się. Głos miał równie zajebiaszczy co włosy. 
- Tęskniłaś ślicznotko? - odezwał się i uśmiechnął. Zdezorientowana nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie mógł się zwracać do mnie, przecież go nawet nie znałam, a jednak poza nim byłam jedyną osobą stojącą na korytarzu.


Hej!
Mam nadzieję, że się Wam podobało - czekam na opinie w komach ;)
Podziękowania dla Magdy, za doradzanie - kochana jesteś <3
/Posy 

7 komentarzy:

  1. świetny rozdział!! kiedy następny???? <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, nie musisz dziękować <3
    Księżniczki sobie pomagają :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, nie musisz dziękować <3
    Księżniczki sobie pomagają :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Sparaliżowana dżdżownica :D Nie no padłam :D
    Świetny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję <3
      ogólnie to teraz ja tyram bekę z dżdżownicy, bo nie pamiętam o co mi chodziło :P
      brawa dla mnie ;)
      Pozdrawiam,
      Posy

      Usuń