wtorek, 23 sierpnia 2016

Glee - zwyczajnie niezwykły serial





Glee - zwyczajnie niezwykły serial 




Życie wbrew pozorom to niełatwa sprawa. Cały czas na naszej drodze pojawiają się nowe przeszkody, wyzwania, którym musimy sprostać, ale na tym świecie jest kilka rzeczy, osób rozświetlających naszą drogę przez ciemność. Pojawiają się zawsze w idealnym momencie, pomagają nam, sprawiają, że stajemy się lepszą wersją nas samych. Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o pewnym serialu, który od pierwszego odcinka znalazł miejsce w moim sercu. Tym serialem jest właśnie "Glee".


"Postrzegaj świat nie takim, jaki jest, lecz takim, jaki powinien być"*




"Glee" - co to takiego?


"Glee" to nic innego jak zwykły serial. Opowiada o losach licealnego Klubu Glee, gdzie nastolatkowie mogą doskonalić swoje umiejętności śpiewu i tańca. Niestety w Liceum McKinley takie zajęcia pozalekcyjne to już przeszłość. Czy nauczyciel hiszpańskiego, Will Schuester, da radę odbudować klub, którego niegdyś sam był członkiem? Czy utalentowani nastolatkowie odważą się wyjść z cienia i pójść na przesłuchania - te zajęcia pozalekcyjne mogą okazać się czymś więcej niż tylko kolejnym, nudnym, szkolnym klubem...


"Nie możesz zmienić swojej przeszłości, ale możesz dać jej spokój 
i zacząć tworzyć lepszą przyszłość"


 Moją przygoda z "Glee"


Wszystko zaczęło się wiosną. Pierwszy sezon "Shadowhunters" już się skończył, a "Pretty Little Liars" naprawdę przestało mnie tak kręcić jak wcześniej - jest ok, ale to już nie to, co kiedyś. Właśnie dlatego zaczęłam szukać czegoś nowego. Uwielbiam muzykę, więc stwierdziłam, że poszukam może jakiegoś filmu, w którym dużo śpiewają. Tu pomógł mi wujek Google - podrzucił mi Glee. Włączyłam pierwszy odcinek i tak, to było to. Z faktu, że wciąż trwał rok szkolny, serial mogłam tylko oglądać w niektóre weekendy lub jakiejś luźniejsze dni. Do końca roku szkolnego dotarłam gdzieś do połowy drugiego sezonu, potem wyjechałam, a wraz z nadejściem sierpnia "Glee" stało się po prostu moim życiem. Nie wiem, jak to zrobiłam, ale w niecały miesiąc skończyłam ten serial, a każdy odcinek trwa około czterdziestu-pięćdziesięciu minut, sezon ma dwadzieścia dwa odcinki (z wyjątkiem piątego - ma tylko dwadzieścia i szóstego - ma trzynaście odcinków). Cóż, żałuję, że nie czeka na mnie kolejny sezon. Może kiedyś. 



"Marzenia naprawdę się spełniają"



Co w tym niby takiego wyjątkowego?


Pewnie zastanawiacie się po co ten post, to przecież tylko zwykły serial, każdy je przecież ogląda. Otóż "Glee" jest wyjątkowe. Tak, wiem, to zabrzmiało strasznie tandetnie, ale mniejsza z tym. Czasem po prostu nie potrzebuję zagmatwanego potoku słów, by opisać prawdziwe piękno. To zabrzmiało jeszcze gorzej. Może lepiej skończę się tłumaczyć i przejdę do sedna. Szkolny Klub Glee to zbiorowisko różniących się od siebie o sto osiemdziesiąt stopni osób - popularnych cheerleaderek, graczy football, czy osób, których twarzy nikt nie kojarzy - nieśmiałej azjatki, chłopaka na wózku, wiecznie gwiazdorzącej Rachel. Pomimo tak wielkich różnic bohaterowie potrafili nie tylko wzajemnie się zaakceptować, lecz i zaprzyjaźnić. Tu właśnie pojawia się wcześniej wspominane piękno serialu - pomaga każdemu z nas zaakceptować i pokochać samego siebie, uwierzyć we własne możliwości i spełniać marzenia - czasem to my sami jesteśmy jedyną przeszkodą na drodze do ich spełnienia. 




"Bycie częścią czegoś niezwykłego nie sprawi, że takim też się staniesz. To coś jest wyjątkowe, ponieważ ty jesteś jego częścią."



Hej!
Wiem, że to troszkę nietypowy post, ale czemu nie? 
Napiszcie mi w komentarzu, co o nim sądzicie i czy chcecie więcej takich postów!
Poza tym mamy tu jakichś fanów Glee? 
Pozdrawiam,
Posy




* - cytaty tłumaczyłam sama, więc chcę zostawić je w oryginale, czyli języku angielskim
"See the world not as it is, but as it should be"
"You can't change your past. But you can let go and start your future"
"Dreams really do come true"
"Being part of something special does not make you special. Something is special, because you are a part of it"




8 komentarzy:

  1. Jak dla mnie ten post jest świetny. Sama uwielbiam ten serial. Szkoda, że Cory Monteith już nie żyje, może byłoby więcej sezonów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak chciałam, żeby był z Rachel :(
      Pozdrawiam,
      Posy

      Usuń
  2. Oglądałam chyba cztery sezony i miło wspominam ten serial, jednak nie przypuszczam, żebym kiedykolwiek go skończyła. Jednak faktycznie jest to perełka dla fanów muzyki. :)
    Pozdrawiam

    Marta
    http://marta-i-ksiazki.blogspot.se

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czwarty sezon to chyba mój ulubiony <3
      Pozdrawiam,
      Posy

      Usuń
  3. Jejku, kocham Glee całym serduszkiem <3 To bardzo ważny dla mnie serial. Szczerze, nie rozumiem, jak można się do niego nie przywiązać, jeśli tylko da mu się szansę - nie do wszystkich trafia na początku musicalowy klimat i takie przerysowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyznam się, że skończyłam go oglądać kilka dni temu i ciężko mi wrócić do normalności :P
      Pozdrawiam,
      Posy

      Usuń
  4. Kocham! Jezu przechodziłam taka fazę...Jak obejrzałam ostatni odcinek łzy popłynęły mi ciurkiem jak u ostatniego bobra. Oglądałam w roku szkolnym i potrafiłam siedzieć do drugiej w nocy( jeszcze tylko jeden odcinek xD). Uwielbiam Rachel, Sebastiana( taki zły, a taki cudowny) i Kurta. No może jeszcze Santanę. A ty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też muszę się przyznać, że się popłakałam, najgorzej chyba było przy odcinku, gdzie dowiadujemy się o śmierci Finna :'(
      a najbardziej też lubię Rachel, Klaine - para idealna <3, Sue, Brittney jest też fajna, a jako dziewczyna Santany <3, a Rachel to taki mój numer 1 <3 <3
      chyba nadużywam serduszek :P
      Pozdrawiam,
      Posy <3

      Usuń