W Blasku Światła
Rozdział 3
Kilkugodzinna
wędrówka przy ujemnej temperaturze naprawdę nie jest dobrym pomysłem na
spędzenie wolnego dnia. Może w ciepłych butach, kurteczce i czekającym ciepłym
domu wydaje się Wam niezwykle pociągająca, lecz w letniej bluzie i zwykłych
trampkach już nie jest tak fajnie.
- Daleko
jeszcze? – spytałam chyba po raz setny w przeciągu ostatniej godziny. Nigdy nie
lubiłam pieszych wędrówek, a co dopiero tych pasjonujących zimowych wypraw.
- Jakaś
niecała godzinka – stwierdził niepewnie Alec.
-
Maksymalnie z pół, a jeżeli się sprężymy to może nawet piętnaście minut –
poprawiła go Emily. – Jesteśmy prawie na miejscu.
- To chyba
najlepsza motywacja – stwierdziła Rachel i nagle wszyscy zaczęliśmy maszerować
trochę szybciej. Nic nie zachęca Cię do działania bardziej, niż widok nagrody
znajdującej się na horyzoncie. Naszą było dotarcie do miasta. Chcieliśmy ukraść
jakieś auto. Wiem, cóż za haniebny czyn. Cóż, takie życie. Trzeba sobie jakoś
radzić. Nikt raczej nie zastanawiał się co dalej – snucie planów o pięknej
przyszłości pełnej szczęścia, tęczy, kolorowych motylków i jednorożców to nie
nasza bajka. Ciężko myśleć o czymś takim, gdy musisz nieustannie walczyć o
życie.
***
- Daleko
jeszcze? – spytałam ponownie.
- Nie, już
prawie jesteśmy na miejscu – powiedziała Emily i uśmiechnęła się, starając
wykrzesać z siebie ostanie resztki pozytywnej energii.
- Możesz
skończyć wreszcie narzekać?! – krzykną Alec.
- Ktoś musi
– spróbowałam rozluźnić atmosferę żartem.
- Skończ
zachowywać się jak dziecko!
- Czemu
zawsze musisz być taki spięty? Wyluzuj – z trudem powstrzymałam się od
wygarnięcia mu. Spokojnie, głęboki wdech i wydech. Dam radę.
- Na pewno nie dlatego, że próbuję jakoś
utrzymać nas wszystkich przy życiu! - nie, dobra, nie łudźmy się. Nie dam już
rady.
- Za kogo ty
się uważasz?! Myślisz, że bez ciebie nie dalibyśmy sobie rady?!
- Ja tak nie
myślę – przez chwilę zrobiło mi się głupio, dopóki nie dokończył zdania. – Ja
to wiem.
- Co? – nie
mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Naszej znajomości zawsze towarzyszyły
kłótnie, ale nikt nigdy nikogo nie poniżał i to jeszcze w tak podły sposób. –
Sądzisz, że nie dam sobie bez ciebie rady? – spojrzałam na niego oczami pełnymi
łez. Pomimo tych wszystkich bezsensownych sprzeczek uważałam go za przyjaciela.
- To
przecież oczywiste, że jesteś życiową niedojdą – powiedział.
- Myślałam,
że się przyjaźnimy – jego słowa raniły bardziej niż noże, ale jeszcze jedna
rzecz bolała mnie bardziej: nikt nie stanął w mojej obronie. – My wszyscy.
- Przecież
tak jest – zapewniła mnie Rachel, ale już jej nie wierzyłam. Nie dam tym razem
się oszukać. Chcieli mnie wykorzystać, bo wiedzą, że potrafię ich obronić.
-
Wykorzystaliście mnie – pozwoliłam łzom swobodnie płynąć po moich policzkach.
Niech sobie myślą, co chcą.
- Nie
chcieliśmy, żeby to tak wyglądało, ale… - zaczęła Emily.
- Przestań
wreszcie kłamać! – krzyknęłam tak głośno, że dziewczyna cofnęła się o krok. –
Skoro jestem dla was tylko ciężarem, to nie musicie już się mną dłużej obciążać
– powiedziałam sarkastycznie.
- Co masz na
myśli? – spytała niepewnie Rachel.
- Odchodzę.
- Co?
- Odchodzę –
powtórzyłam. – Nie dajcie się złapać – dodałam i mimowolnie przytuliłam się do
Rachel. Była dla mnie jak siostra, nawet po tym, co mi zrobiła.
- Jesteś
pewna? – spytała.
- Tak –
spróbowałam się uśmiechnąć. – Dam sobie radę.
- Pa –
powiedziała po raz ostatni.
- Pa –
odparłam i ruszyłam w przeciwnym kierunku.
Hej, hej, hej!
Przepraszam, że ostatnio wszystkie posty są tak strasznie słabe
- mam mały problem z weną i jak zwykle choruję na lenia.
Najlepszą motywacją są wasze komentarze, więc czekam na ten właśnie od CIEBIE!
Pozdrawiam i niech los zawsze Wam sprzyja!
/Posy
Bardzo fajne, tylko ta przerwa między rozdziałami jest trochę przytłaczająca. Morze dałabyś radę to jakoś usystematyzować?
OdpowiedzUsuńpowiem, że twój komentarz mnie zaskoczył - byłam wręcz pewna, że czyta to tylko dwójka moich znajomych i zastanawiałam się nad daniem sobie spokoju z tym fanfikiem :/
Usuńdlatego bardzo dziękuję za komentarz i tak mnie zmotywowałaś, że rozdziały na pewno będą się częściej pojawiać!
Dziękuję :*
Pozdrawiam i ściskam cieplutko,
Posy
Kurczę nie rozumiem, co się stało. Czemu się rozdzielili? Bo zapytała, czy jeszcze daleko? Jak oni mogli?
OdpowiedzUsuńludzie bywają wredni :(
UsuńPozdrawiam,
Posy